Wszystko o samochodach elektrycznych – koszta, ładowanie, eksploatacja
Na polskich drogach spotkamy się już ze znacznie większą liczbą pojazdów o jasno-zielonej rejestracji. Zainteresowanie alternatywnymi rozwiązaniami stało się dość wysokie, a to przez wzgląd na nowopowstałe modele o przyzwoitej specyfikacji i osiągach. Na różnych platformach, forach czy nawet u samych dealerów pojawia się coraz więcej zapytań odnośnie do kosztów użytkowania takich samochodów, ich bezpieczeństwa i eksploatacji.
Jak działa samochód elektryczny?
Technologia silników elektrycznych jest znana ludzkości już przeszło sto lat. W 1891 roku amerykańscy inżynierowie opracowali pierwszy pojazd zasilany prądem, którego prędkość rozwijała się do ok. 20 km/h. Osiągów takiego wynalazku nie można co prawda porównać do współczesnych odkryć motoryzacyjnych, jednak był to dość spory krok w kierunku unowocześnienia metod przemieszczania się w tamtym czasie. Mimo wszystko, tematy ekologii nie były wtedy priorytetowe, przez co naukowcy woleli skupić się na poprawie parametrów silników spalinowych.
Zadaniem jednostki napędowej w tego typu samochodach jest przekształcenie energii elektrycznej na mechaniczną. Dzieje się to na skutek oddziaływań elektromagnetycznych, które po dostarczeniu prądu o odpowiednim natężeniu, są w stanie wprowadzić koła w ruch. W elektrycznej jednostce napędowej nie ma więc konieczności stosowania wielobiegowych przekładni czy tłoków z cylindrami. Wystarczy jedynie stojan i wirnik, co w istocie oznacza obecność silnika indukcyjnego. To właśnie on po uzyskaniu energii z akumulatorów tworzy pole magnetyczne napędzające wirnik. Później jedynie przy użyciu różnego rodzaju przekładni cała energia przekazywana jest na osie.
Kluczowy w kontekście pojazdów elektrycznych jest ich moment obrotowy. Jego maksymalna wartość może zostać uzyskana już na samym starcie, co zdecydowanie różni się od silników spalinowych. Tam generowana moc zależy przede wszystkim od prędkości obrotowej.
Oszczędność na eksploatacji przy kupnie elektryka. Mit czy fakt?
Producenci pojazdów elektrycznych, chcąc wzbudzić zainteresowanie kupujących, coraz częściej opisują wszystkie ich zalety. Nie da się ukryć, że w elektrykach nie występuje większość części eksploatacyjnych, z jakimi mamy do czynienia w samochodach spalinowych. Oszczędność jest więc zauważalna w kontekście chociażby wymiany filtrów, oleju czy paska rozrządu. Nie umniejsza to jednak konieczności regularnych zmian opon, elementów układu hamulcowego czy też dolewania płynu do spryskiwaczy.
Istnieje natomiast pewien wydatek, o którym wspomina się zdecydowanie rzadziej. To oczywiście wymiana akumulatora. Koszt takiego zabiegu na ten moment oscyluje w okolicach 25 000 zł, jednak zalecana częstotliwość takiej operacji to około 20 – 25 lat.
Metody ładowania pojazdów elektrycznych
Istnieją dwie metody ładowania pojazdów elektrycznych. Pierwszą i najbardziej wydajną są stacje szybkiego ładowania prądem stałym (DC). Te zazwyczaj możemy spotkać na mieście bądź w obszarach przydrożnych. Na ten moment ich ilość w naszym kraju nie jest szczególnie satysfakcjonująca (708 szt.). Rządowe plany budowy uwzględniają jednak, że do 2025 roku, na 60 km drogi ma przypadać przynajmniej jedna stacja tego typu. Drugi i nieco mniej efektywny sposób to stacje ładowania prądem zmiennym (AC). Tych jest w naszym kraju znacznie więcej, choć i tak w porównaniu z pozostałymi państwami członkowskimi UE pozostajemy daleko w tyle.
W przypadku ładowania AC, na pełne uzupełnienie akumulatora jesteśmy skazani czekać nawet dobę. Dla porównania, ładowarki typu Wallbox działające na prąd stały mogą wykonać tę samą pracę w ciągu dwóch godzin. Oczywiście, możliwe jest także zainstalowanie stacji ładującej tuż przy swojej posiadłości, jednak wiąże się to zazwyczaj z wydatkiem dotyczącym przystosowania instalacji elektrycznej do tych celów.
Ładowanie elektryka. Bezpieczeństwo i koszta
Zasięg elektryka wynosi zazwyczaj od 300 do 600 km. Wszystko zależy od pojemności baterii oraz stylu jazdy. Naładowanie akumulatora w takim pojeździe kosztuje zazwyczaj 100 – 150 zł. Wydaje się to być całkiem sensowną kwotą. Za przykład weźmy model elektrycznego Mercedesa EQC 400 4Matic, którego pojemność akumulatora wynosi 80 kWh. Naładowanie takiego pojazdu, przy uwzględnieniu średniej stawki 2 zł/kWh pokosztuje nas 160 zł. Na takim poziomie baterii, pojazd jest w stanie przejechać ponad 400 km. Pamiętajmy, że mówimy tu o dość sporym SUV-ie.
Wiele pytań pojawia się także w zakresie bezpieczeństwa ładowania. Nowoczesne ładowarki posiadają systemy zabezpieczeń, dzięki którym nie zaczną udostępniać energii bez wykrycia poprawnego wpięcia do gniazda. To samo tyczy się samochodów. Każdy kierowca samochodu elektrycznego jest więc podwójnie zabezpieczony i żadne niebezpieczeństwo nie grozi ani jemu, ani pojazdowi.
Ulgi dla posiadaczy elektryków. Które z nich są godne uwagi?
Na wstępie wspomnieliśmy o zielonych rejestracjach będących niejako symbolem pojazdów elektrycznych. To, jak się okazuje niejedyny przywilej, z jakim mają do czynienia właściciele samochodów na prąd.
Chcąc zachęcić do korzystania z ekologicznych rozwiązań, odgórnie pozwala się na poruszanie tymi środkami transportu po buspasach. Dodatkowo ich właściciele są zwolnieni z ponoszenia opłat za postój w strefach płatnego parkowania. Patrząc na aktualne ceny parkingów w dużych miastach, zakup elektryka może okazać się sporą oszczędnością.
Ostatnią kwestią są dopłaty od państwa. Rządowy program „Mój Elektryk” oferuje dopłaty do aut elektrycznych w wysokości 18 750 zł dla osoby fizycznej oraz nawet do 27 000 zł dla kierowców z Kartą Dużej Rodziny. Obecnie zanosi się, jakoby auta elektryczne miały powoli przejmować rynek motoryzacyjny. Na dalszy rozwój wydarzeń w tej kwestii musimy jednak jeszcze poczekać.